Fundusze sektorowe: większe ryzyko nie szczególnie popłaca
Wyniki najlepszych funduszy sektorowych na tle indeksów giełdowych i „zwykłych” funduszy
Fundusze sektorowe niosą ze sobą większe ryzyko, ale najczęściej nic specjalnego z tego nie wynika. Porównując ich osiągnięcia z giełdowymi indeksami czy wynikami zwykłych funduszy, można się przekonać, że większość z nich wypada gorzej.
Gdy na rynku panuje hossa lub bessa, oznacza to ni mniej, ni więcej, że cena większości akcji rośnie lub spada. Rzecz jasna, nie wszystkich w tym samym tempie. Urok gry giełdowej jest taki, że pojedyncze spółki czy wręcz całe branże cieszą się zmiennym zainteresowaniem inwestorów – raz popularnością cieszą się np. spółki z branży budowlanej, a innym razem z informatycznej. Istnieje nawet teoria cykli giełdowych, z której można się dowiedzieć, jakie branże czy sektory są najbardziej obiecujące w zależności od fazy cyklu koniunkturalnego w gospodarce (od dna recesji do szczytu wzrostu). Dla kogoś, kto chciałby spróbować wykorzyst ać to zjawisko, a nie ma wystarczających umiejętności czy po prostu czasu, aby bezpośrednio inwestować na giełdzie, rozwiązaniem są tzw. fundusze sektorowe.
Historia tych funduszy w Polsce sięga końca 2006 roku. Zadebiutował wówczas subfundusz ING Środkowoeuropejski Budownictwa i Nieruchomości, który powstał na fali boomu na rynku nieruchomości. Obecnie towarzystwa funduszy inwestycyjnych (TFI) oferują ok. 40 funduszy sektorowych. Wśród nich można znaleźć takie, które inwestują w spółki działające w branżach związanych m.in. z ekologią (Investor Zmian Klimatycznych), surowcami (m.in. Idea Surowce Plus, Skarbiec-Rynków Surowcowych, PKO Surowców Globalny), finansami (ING Środkowoeuropejski Sektora Finansowego), energetyką (Allianz Nowa Energia FIZ, Arka BZ WBK Energii, ING Sektora Energii), złotem (Investor Gold Otwarty, Quercus Gold), biotechnologiami (PKO Biotechnologii i Innowacji) czy żywnością (BPH Globalny Żywności i Surowców, Investor Agrobiznes).