Artykuł
Przyszłość transportu ma różne oblicza
W 2023 r. przez Port Gdańsk przeszło 81 mln ton towarów. To pozwoliło mu wejść do pierwszej dziesiątki w Europie, na 9. miejscu, m.in. przed Amsterdamem, Walencją czy Marsylią.
Zawirowania geopolityczne oraz w światowej gospodarce, regulacje unijne i związane z nimi nowe obowiązki – to wszystko kształtuje transport i jego przyszłość. Pytanie, jak bardzo wpłynie na polskich przewoźników, na ile osłabi, a na ile wzmocni ich pozycję lidera w UE
Dziś trudniej, niż kiedykolwiek, wskazać czynniki, od których zależy przyszłość transportu. Jest ich bowiem wiele, a dochodzą kolejne.
Już dziś branża mierzy się z zamknięciem rynków, zerwaniem łańcuchów dostaw, ale też ze wzrostem cen paliwa. Pytanie, czy te czynniki ulegną nasileniu, do czego może prowadzić eskalacja konfliktu w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. Nie bez znaczenia jest też tempo rozwoju w państwach Europy, a dokładniej to, kiedy największe gospodarki ponownie wejdą na ścieżkę rozwoju.
– Miejmy nadzieję, że w trzecim kwartale tego roku powróci lepsza koniunktura dla przewozów drogowych, co byłoby wspaniałą wiadomością dla unijnych, w tym także polskich przewoźników. Nie mamy jednak 100-proc. pewności, czy utrzymujący się od co najmniej połowy 2023 r. niekorzystny trend zostanie przełamany. Jeśli to nie nastąpi, to z pewnością należy się liczyć z poważnymi zmianami na rynku, związanymi z upadkiem wielu, szczególnie mniejszych przedsiębiorstw transportowych – mówi Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka. I dodaje, że dopóki będzie istniał wspólny unijny rynek, dopóty wymiana towarowa pomiędzy państwami członkowskimi Unii Europejskiej będzie generować popyt na transport międzynarodowy i inne usługi logistyczne.